"TO DO" 2025
Rozpisywałam i analizowałam swoje cele w >2022<, >2023< i >2024< roku. Fajnie. To teraz pora przejść od gadania do działania. Konkretnie.
Miniony rok był przełomowy pod względem zawodowym oraz duchowym.
Wyszłam z bagna depresji (brawo ja!) i pilnuję, żeby ponownie w nim nie broczyć. Mam autorskie metody, które działają z różną skutecznością. Nie poddam się.
Dostałam wymarzoną pracę, w której poznałam fantastyczny zespół. Niemal wszystko mi tutaj pasowało. Nawet polubiłam poniedziałki! Z bólem serca podjęłam decyzję o zmianie. Nadarzyła się okazja, dokonałam niemożliwego i od stycznia zaczynam pracę w nowym miejscu. To, przy okazji, pokazało mi, że jeśli cztery razy coś się nie udaje, to należy podjąć piątą próbę. Szanse, które dotychczas były poza zasięgiem, zadzwoniły, porozmawiały, potem znowu zadzwoniły i dzisiaj są moją rzeczywistością.
Dałam sobie czas na zrozumienie siebie i własnych potrzeb. Egoistycznie skupiłam się na swoim wnętrzu. To pozwoliło mi dojść do wniosków, które dzisiaj są moim kompasem. Wiem, czego chcę. I zdecydowanie wiem, czego NIE chcę – to nawet ważniejsze.
Definitywnie zamknęłam people pleasing era. Spełniam własne oczekiwania i robię to, co uznam za dobre – dla siebie. Zrozumiałam, że nie muszę być miła. Nie czuję się od nikogo gorsza. Z nikim się nie porównuję. Nic nie muszę. Wszystko mogę. Żyję w swoim tempie, na własnych zasadach. To jest w chuj uwalniające! A przy tym odkrywcze, bo okazało się, że moja asertywność nie pogarsza klimatu, nie zabija kociątek i nie głodzi ludzi w odległych krajach. Mogę być sobą i nikomu nie robię tym krzywdy.
Zaakceptowałam swoje wady. Są częścią mnie, stanowią część tego, kim jestem. Tego, jaka jestem. Są ludzie, którym to przeszkadza i będzie przeszkadzać. Nic z tym nie zrobię. Jeśli będę chciała coś zmienić, to dlatego, że uznam to dobre dla siebie. Na pewno nie po to, żeby ktoś inny poczuł się lepiej. Zdrowy egoizm jest zdrowy – pisałam o tym rok temu. Dwanaście miesięcy dojrzewałam do własnych przekonań. Lepiej późno, niż wcale.
Zaakceptowałam również swoje zalety i talenty. Ha! To było trudniejsze od przyklaśnięcia wadom. Musiałam przyswoić i pogodzić się z tym, że mam swoją niezaprzeczalną wartość. Przestałam bagatelizować swoje osiągnięcia. To nieprawda, że "każdy tak może". Gdyby tak było, to ten "każdy" by tak robił. A pewne koncepcje, działania i projekty wychodzą ode mnie, bo najwyraźniej – no raczej! – mam talent. Nie muszę porywać tłumów. Ważne, żebym porwała odpowiednie osoby. Te, które tego potrzebują. Te, których ja potrzebuję.
W zeszłym roku wymyśliłam sobie, że wydam trzy tytuły. Nie wydałam żadnego. Nie będę się tłumaczyć. Zrobiłam, jak czułam. Nie będę również wróżyć z fusów i obiecywać gruszek na wierzbie. Opublikuję i wydam moje prace, kiedy będę na to gotowa. I kiedy one dojrzeją, bo to też ma ogromne znaczenie.
Odnalazłam radość w pisaniu, dzięki odnalezieniu radości życia oraz miłości i zrozumienia dla siebie. Pięknie ta energia pracuje. Wskrzesiłam >Instagrama< i >Bookstagrama<, by dzielić się nią ze światem.
Robię i chcę robić rzeczy, których bym się nie spodziewała. To prawie tak, jakbym się drugi raz urodziła. W codzienności nadal kotwiczy mnie rodzina i seria przyziemnych obowiązków, ale z tego również czerpię radość – od nowa.
W tym miejscu chciałabym Ci życzyć, żebyś odnalazła swój sposób na życie. Byś ukierunkowała tę energię, która w Tobie buzuje. By sprzyjał Ci cały wszechświat. W cokolwiek wierzysz i czegokolwiek chcesz dokonać – niech się stanie.
Komentarze
Prześlij komentarz