Sarah Brianne "Nero" — recenzja
Sarah Brianne "Nero", wydawnictwo NieZwykłe.
Z wielkim zapałem zabrałam się za czytanie. Romantyczne historie z elementami mafijnego świata niezmiennie mnie pociągają. A jeśli dodamy do tego pełną hormonów i niewinności szkolną atmosferę, to może być ciekawie. Wierzę w to, bo sama jestem autorką serii High School Tales. Nie skłamię, jeśli powiem, że w „Nero” to się udało.
❗ Uwaga, recenzja zawiera spoilery ❗
Na początku chciałam napisać negatywną recenzję. Nie mogłam się przełamać. To niedobrze, bo czytanie powinno sprawiać przyjemność – nie musi być to bezmyślna tęczowa radość, ale jakiś rodzaj satysfakcji, która wynagradza poświęcony czas. Aż do fragmentu, w którym Nero wpadł na Elle, wszystko zwiastowało katastrofę. Na szczęście nie było tak źle.
Główny bohater to jeden z tych przystojnych i popularnych chłopaków, którzy rządzą w szkole. Nie interesują go ludzie z niższych szczebli hierarchii społecznej, bawi się z popularnymi dziewczynami, które chętnie dzielą z nim łóżko. Jest też synem dona mafijnej rodziny. Podoba mi się sposób, w jaki autorka przedstawiła jego postać, chociaż na początku nie wiedziałam, co o nim myśleć. Wydawało się, że nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo Elle cierpi w szkole. Co więcej: mimo bycia synem mafii, nie akceptował przemocy i nękania niewinnych osób. Potraktował ten problem poważnie, to duży plus. Czasami wydawał się mieć dwie osobowości: figlarnego podrywacza ze szkolnych korytarzy i oddanego syna swojego ojca. To nie jest coś złego. Każdy z nas jest inny w różnych sytuacjach. Nero daje się lubić.
Elle to biedna dziewczyna, która próbuje przetrwać w prywatnym liceum, gdzie rządzą harpie i piranie. Jest ofiarą szkolnego terroru, który ukrywa przed rodzicami. Nauczyciele nie robią nic, żeby jej pomóc. Pewnego dnia znajduje się w niewłaściwym miejscu i czasie, co odmienia jej życie.
Losy bohaterów splatają się, gdy Elle widzi coś, czego nie powinna. Staje się niewygodnym świadkiem. Od tego, czy będzie lojalna i dyskretna, zależy jej życie. Osobą, która to sprawdzi, będzie Nero.
Nie chcę zdradzać za dużo szczegółów, ale muszę zwrócić uwagę na kilka kwestii.
Po pierwsze: początek książki jest niejasny. Elle jest prześladowana, nie wiadomo dlaczego. Nie zrobiła nic, żeby zasłużyć na nienawiść szkolnej społeczności, jest przypadkowo wybraną ofiarą. Zrozumienie tego wymagało przeczytania całej książki. Myślę, że lepiej byłoby to wyjaśnić na początku, żeby ułatwić zrozumienie koncepcji. Z drugiej strony takie prowadzenie fabuły sprawia, że wszystko jest odkrywane stopniowo, nie ma poczucia, że wątek rozwinął się zbyt szybko.
Skoro już o tym mowa: Nero nie marnuje czasu. Dostaje zadanie, spotyka Elle, zaczyna z nią chodzić za rękę, ona się nie sprzeciwia. Od zderzenia na korytarzu do wyznania miłości mija co najwyżej tydzień. W pewnym momencie autorka pisze coś o czterech dniach. Ramy czasowe są zbyt krótkie, żeby brzmiało to wiarygodnie, ale przebieg zdarzeń sprawia, że można to przeoczyć.
BOHATEROWIE: nie nawiązałam z nimi więzi, ale to nie znaczy, że są źli. Czułam się jak obserwator, który śledzi losy dwojga różnych ludzi. Autorka nadała bohaterom konkretne cechy, dzięki czemu łatwo ich odróżnić i zrozumieć ich rolę w książce. Mają swoje charaktery, które dodają im wiarygodności. Dotyczy to także bohaterów drugoplanowych.
TYTUŁ: imię głównego bohatera. Sugeruje, że będą kolejne części z innymi postaciami w rolach głównych.
OKŁADKA: nie przyciąga wzroku. Model nie odpowiada opisowi, kolorystyka jest nijaka. Brakuje kontrastu.
DŁUGOŚĆ: nie ma znaczenia, jeśli książka jest ciekawa. Im więcej, tym lepiej. Tutaj jednak, mimo że książka jest naprawdę fajna, długość jest odpowiednia. Akcja jest dynamiczna, nie ma momentów, że się nudzi i chce się przerwać. W kilka godzin można przeczytać całą powieść, ciesząc się dobrze spędzonym czasem.
OCENA KOŃCOWA: w serwisie Lubimy Czytać dałam 7 na 10 gwiazdek, czyli ocenę „bardzo dobrą”. Utrzymuję to, bo naprawdę tak myślę. Z przyjemnością sięgnę po następne tomy.
⭐⭐⭐⭐/5
❗ Uwaga, recenzja zawiera spoilery ❗
Na początku chciałam napisać negatywną recenzję. Nie mogłam się przełamać. To niedobrze, bo czytanie powinno sprawiać przyjemność – nie musi być to bezmyślna tęczowa radość, ale jakiś rodzaj satysfakcji, która wynagradza poświęcony czas. Aż do fragmentu, w którym Nero wpadł na Elle, wszystko zwiastowało katastrofę. Na szczęście nie było tak źle.
Główny bohater to jeden z tych przystojnych i popularnych chłopaków, którzy rządzą w szkole. Nie interesują go ludzie z niższych szczebli hierarchii społecznej, bawi się z popularnymi dziewczynami, które chętnie dzielą z nim łóżko. Jest też synem dona mafijnej rodziny. Podoba mi się sposób, w jaki autorka przedstawiła jego postać, chociaż na początku nie wiedziałam, co o nim myśleć. Wydawało się, że nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo Elle cierpi w szkole. Co więcej: mimo bycia synem mafii, nie akceptował przemocy i nękania niewinnych osób. Potraktował ten problem poważnie, to duży plus. Czasami wydawał się mieć dwie osobowości: figlarnego podrywacza ze szkolnych korytarzy i oddanego syna swojego ojca. To nie jest coś złego. Każdy z nas jest inny w różnych sytuacjach. Nero daje się lubić.
Elle to biedna dziewczyna, która próbuje przetrwać w prywatnym liceum, gdzie rządzą harpie i piranie. Jest ofiarą szkolnego terroru, który ukrywa przed rodzicami. Nauczyciele nie robią nic, żeby jej pomóc. Pewnego dnia znajduje się w niewłaściwym miejscu i czasie, co odmienia jej życie.
Losy bohaterów splatają się, gdy Elle widzi coś, czego nie powinna. Staje się niewygodnym świadkiem. Od tego, czy będzie lojalna i dyskretna, zależy jej życie. Osobą, która to sprawdzi, będzie Nero.
Nie chcę zdradzać za dużo szczegółów, ale muszę zwrócić uwagę na kilka kwestii.
Po pierwsze: początek książki jest niejasny. Elle jest prześladowana, nie wiadomo dlaczego. Nie zrobiła nic, żeby zasłużyć na nienawiść szkolnej społeczności, jest przypadkowo wybraną ofiarą. Zrozumienie tego wymagało przeczytania całej książki. Myślę, że lepiej byłoby to wyjaśnić na początku, żeby ułatwić zrozumienie koncepcji. Z drugiej strony takie prowadzenie fabuły sprawia, że wszystko jest odkrywane stopniowo, nie ma poczucia, że wątek rozwinął się zbyt szybko.
Skoro już o tym mowa: Nero nie marnuje czasu. Dostaje zadanie, spotyka Elle, zaczyna z nią chodzić za rękę, ona się nie sprzeciwia. Od zderzenia na korytarzu do wyznania miłości mija co najwyżej tydzień. W pewnym momencie autorka pisze coś o czterech dniach. Ramy czasowe są zbyt krótkie, żeby brzmiało to wiarygodnie, ale przebieg zdarzeń sprawia, że można to przeoczyć.
Czy warto przeczytać „Nero” Sarah Brianne?
Tak, warto. Książka jest przyjemna, ma jakieś przesłanie, sceny seksu pobudzają wyobraźnię.BOHATEROWIE: nie nawiązałam z nimi więzi, ale to nie znaczy, że są źli. Czułam się jak obserwator, który śledzi losy dwojga różnych ludzi. Autorka nadała bohaterom konkretne cechy, dzięki czemu łatwo ich odróżnić i zrozumieć ich rolę w książce. Mają swoje charaktery, które dodają im wiarygodności. Dotyczy to także bohaterów drugoplanowych.
TYTUŁ: imię głównego bohatera. Sugeruje, że będą kolejne części z innymi postaciami w rolach głównych.
OKŁADKA: nie przyciąga wzroku. Model nie odpowiada opisowi, kolorystyka jest nijaka. Brakuje kontrastu.
DŁUGOŚĆ: nie ma znaczenia, jeśli książka jest ciekawa. Im więcej, tym lepiej. Tutaj jednak, mimo że książka jest naprawdę fajna, długość jest odpowiednia. Akcja jest dynamiczna, nie ma momentów, że się nudzi i chce się przerwać. W kilka godzin można przeczytać całą powieść, ciesząc się dobrze spędzonym czasem.
OCENA KOŃCOWA: w serwisie Lubimy Czytać dałam 7 na 10 gwiazdek, czyli ocenę „bardzo dobrą”. Utrzymuję to, bo naprawdę tak myślę. Z przyjemnością sięgnę po następne tomy.
⭐⭐⭐⭐/5
Komentarze
Prześlij komentarz