Leia Stone "The Last Dragon King" – recenzja
Z założenia nie krytykuję tytułów, które mnie nie urzekły, dlatego tym razem postaram się być delikatna.
„The Last Dragon King” to pierwszy tom serii o królach z Avalier autorstwa Lei Stone. Mam aktualnie fazę na romantasy – po Rebecce Yarros pokochałam smoki i liczyłam, że ta książka wyrwie mnie z kapci. Nie wyrwała.
Zapowiadało się obiecująco: na początku mamy ogarniętą, sympatyczną i – kiedy trzeba – kąśliwą bohaterkę. Kraina Avalier też nie jest idealna, ale na szczęście obeszło się bez łamiących serce dramatów. Pierwsze spotkanie z tytułowym królem? Całkiem niezłe.
Ale… czegoś zabrakło.
Czuję niedosyt, który wynika z tego, że:
🔥 książka jest krótka (spokojnie do przeczytania w jeden dzień), przez co historia Avalier i smoczych rodów została przedstawiona po łebkach – szybko, płytko, bez większych emocji;
🔥 relacja głównych bohaterów rozwija się z prędkością światła, co sprawia, że jest sztuczna i spłaszczona – brakuje jej głębi, która dodałaby wiarygodności;
🔥 dylematy moralne bohaterki zmieniają się z każdą stroną. Ma osiemnaście lat, ale jej decyzje są tak niedojrzałe, że trudno je wytłumaczyć (zwłaszcza biorąc pod uwagę jej życiowe doświadczenia);
🔥 trigger warnings są opisane nijako, więc zupełnie nie robią wrażenia;
🔥 scena zbliżenia jest tak sucha, że pozacierałam się od samego czytania – #notcoolatall;
🔥 wątki są przewidywalne. Tak bardzo, bardzo przewidywalne, że… no nie.
Plusy?
Król nie jest bucowatym egocentrykiem i, co więcej, wydaje się całkiem przystojny. Tak, na siłę szukam pozytywów.
Plusy?
Król nie jest bucowatym egocentrykiem i, co więcej, wydaje się całkiem przystojny. Tak, na siłę szukam pozytywów.
O, może jeszcze to, że książka jest krótka? To akurat zaleta.
Czy sięgnę po kolejne tomy? Szczerze wątpię. Być może zrobiłam się bardzo wymagająca (no chyba nie), a może po prostu ta powieść, choć miała potencjał, nie należy do najlepszych.
Czy sięgnę po kolejne tomy? Szczerze wątpię. Być może zrobiłam się bardzo wymagająca (no chyba nie), a może po prostu ta powieść, choć miała potencjał, nie należy do najlepszych.
Komentarze
Prześlij komentarz