Nalini Singh "Krew Aniołów" — recenzja
Przeczytałam „Krew Aniołów” Nalini Singh dokładnie trzy razy. Pierwszy raz dziesięć lat temu. Omawiałam tę książkę na maturze. Drugi raz zrobiłam to kilka lat temu, a trzeci – wczoraj. Usiadłam i przepadłam. Kilka godzin później mam kaca. Śpieszę indoktrynować młodsze pokolenia. Przeczytajcie „Krew Aniołów”! Warto!
Fabuła
„Krew Aniołów” Nalini Singh to historia Eleny Deveraux, Łowczyni wampirów z Nowego Jorku. Elena nie jest zwykłym myśliwym, a wampiry nie są zwykłymi krwiopijcami. Białowłosa Łowczyni ma wrodzony talent do wykonywania swojej pracy. Jest w stanie wyczuć bardzo młode wampiry; takie, które proces Stworzenia przeszły ledwie kilka tygodni wcześniej. Przydatna umiejętność, biorąc pod uwagę fakt, że wampiry nie są zachwycone perspektywą stuletniej służby u swoich… anielskich panów. Tak, dokładnie – w tej historii Anioły tworzą wampiry. Jak? To tajemnica, której nie należy zdradzać śmiertelnikom.
Bohaterowie
Elena to kobieta, która przetrwała wiele, zachowując przy tym siłę, ale i odrobinę kruchości – nie udaje, że jest niezniszczalna. Jej ludzka strona odgrywa kluczową rolę w relacji z Rafaelem. A Rafael? To zimny, niebezpieczny władca Nowego Jorku, którego wieki życia odarły z ludzkich emocji, ale pozostawiły w nim nieugiętą sprawiedliwość. Starcie tych dwóch silnych, nieustępliwych charakterów to gwarancja napięcia i nieprzewidywalnych zwrotów akcji.
Postacie drugoplanowe są równie wyraziste, co ważne – ich charakterystyczność pomaga odnaleźć się w coraz bardziej dynamicznej fabule, kiedy akcja nabiera tempa.
Moja ocena
Po tylu latach wiele szczegółów tej historii zdążyło się zatrzeć. Odkrywanie ich na nowo było niezwykłą wycieczką sentymentalną, zakończoną dużym poczuciem satysfakcji. Książka jest przeznaczona dla pełnoletnich czytelniczek. Zawiera wiele scen przemocy oraz prób gwałtu. Nie normalizuje niewłaściwych zachowań, ale używa ich jako środka wyrazu artystycznego w celu podkreślenia dramatyzmu i przemocy w fabule. Nie powinna urazić niczyich uczuć religijnych.
Komentarze
Prześlij komentarz